2016

Meadow Quartet – David & Goliath

Recenzja Mieczysława Burskiego, PolskieRadio.pl, 14.07.2016

PolskieRadio.plJest trochę zespołów, które grają w Polsce muzykę żydowską/klezmerską. Część z nich potrafi doskonale łączyć ją z jazzem. W tej grupie Meadow Quartet jest zdecydowanie w awangardzie, jej członkowie potrafią bowiem po profesorsku korzystać z tej ogromnej tradycji i lepić z jej udziałem nowe struktury. Lubują się w ozdobnych tematach, gorących rytmach i płaczliwych, melancholijnych klimatach i nie są obojętni na współczesne trendy w kameralistyce, więc i ich twórczość naznaczona jest oryginalnością i niepowtarzalnością. Trzeci album Meadow Quartet – „David & Goliath” (wyd. Multikulti) to przy tym pierwszy koncertowy krążek zespołu. Dodatkowym jego wzbogaceniem jest występ gościa specjalnego – perkusisty Klausa Kugla. Doskonale pamiętam, jak wielkie wrażenie robiły na mnie poprzednie wydawnictwa: w 2012 miał premierę „Unexpected”, a rok później „The Erstwhile Heroes” z litewskim perkusistą Tomasem Dobrovolskisem. W ciągu tych trzech lat dużo się w grze zespołu zmieniło, rzeczywiści wszedł on na kolejny poziom, dzięki czemu może śmiało stawać ramię w ramię z najlepszymi zespołami na świecie nawiązującymi do muzyki żydowskiej.

Meadow Quartet & Klaus Kugel – David & Goliath

Recenzja Barnaby Siegla, jazzpress.pl, 10.06.2016

 

David & Goliath

Kwartety akustyczne z reguły automatycznie kojarzą się nam z określonym typem muzyki. Natomiast, gdy pojawia się hasło ?muzyki żydowskiej?, od lat eksplorowanej, sytuacja staje się jasna, być może przewidywalna i mało zachęcająca. Mając te myśli w głowie, tym bardziej zdziwiłem się, gdy usłyszałem fragment nowej płyty Meadow Quartet, podesłany mi przez specjalizującą się w muzyce etno koleżankę. Muzyczna opowieść o Dawidzie i Goliacie zaczyna się od atmosfery tak gęstej i wyjątkowej, że pierwszym skojarzeniem, które przyszło mi do głowy była? Mahavishnu Orchestra. Basowa groza duetu kontrabasu i akordeonu przepięknie miesza się z pełną wyrazistych uderzeń w blachy grą Klausa Kugla, gościnnie występującego z zespołem. Znakomicie wybrzmiewa główne solo altówki, tak jak i krótsze wstawki klarnetu oraz wyłamującego się z basowego szyku akordeonu. Zestaw sześciu utworów miał przede wszystkim korespondować z historią o Dawidzie i Goliacie. Sucha, biblijna opowieść w dźwiękach Meadow Quartet zamienia się w barwny epos, ale bardziej od faktycznej historii słyszę tam znakomity talent do kompozycji i budowania utworów. Jest przeplatające orientalny trans z muzyką współczesną Morion. Jest nawiązujące do motoryki minimalizmu Rain, niezwykle filmowe. Jest porywające War Cry oraz dziki, nieprzewidywalny i kulminacyjny utwór tytułowy. Jest i finalny, o dziwo nie rozładowujący napięcia, ale nadal je lekko podtrzymujący Jeremiah. Świetne kompozycje, brawurowe wykonanie, muzycy świadomi, kiedy budować wspólnie utwór, a kiedy oddać się szaleństwu improwizacji. I na koniec magia fuzji klarnetów, akordeonu, altówki, kontrabasu i perkusji ? tego nie słyszy się na co dzień.

Kombi, Dyakowski, Meadow Quartet. Nowe płyty

Recenzja Borysa Kossakowskiego, Trojmiasto.pl, 16.02.2016

 

David & Goliath

Słuchając studyjnych płyt Meadow Quartet zawsze miałem wrażenie, że zespół gra zbyt grzecznie i zachowawczo. Wszak pamiętać trzeba, że mieszkamy w mieście, gdzie muzyką żydowską zajmuje się Mikołaj Trzaska. Koncertowy „Dawid i Goliat” to propozycja wychodząca daleko poza akademickie ramy „czystego dźwięku”. Brzmienie zespołu jest głębsze, intensywniejsze, ciekawsze. Spora w tym zasługa niemieckiego perkusisty Klausa Kugla, który dał kwartetowi z Łąkowej nie tylko energię pochodzącą z instrumentów perkusyjnych, ale i mądrość starego „frytowca”. A do tego wszystko sam nagrał.

Marcin Malinowski i spółka mieli już okazję współpracować z innym świetnym perkusjonalistą – Tomasem Dobrovolskisem z Wilna. Niestety Dobrovolskis zginął tragicznie, pobity rok temu podczas nocnego spaceru z psem. Płyta „David & Goliath” to hołd dla Tomasa – kto wie, być może właśnie on miał ją nagrać z MQ.

Biblijne spotkanie Dawida i Goliata to historia znana na całym świecie. W pewnym sensie Goliatem można by nazwać samego Klausa Kugla – bo to gigant niemieckiego free-jazzu, który grał m.in. z Tomaszem Stańką, Williamem Parkerem czy Bobo Stensonem. Dawidem mógłby być młody kwartet Marcina Malinowskiego. Na szczęście – spotkanie muzyków odbyło się w Nadbałtyckim Centrum Kultury, a nie na polu walki. Celem zaś była kreacja, a nie zniszczenie.

Meadow Quartet podejmują wątek muzyczny porzucony przez Cracow Klezmer Band wraz ze zmianą nazwy na Bester Quartet. Tam, gdzie Jarosław Bester skręcił w stronę kameralistyki, Malinowski postanowił pójść w stronę jazzu i ludowej obrzędowości. Używają podobnego języka muzycznego (klarnet, skrzypce, akordeon, kontrabas, perkusja), ich kompozycje podobnie wywołują ciarki, ale energia powołałaby do życia samego Golema. Meadow Quartet z Kuglem brzmi mocarnie, momentami wręcz rockowo. Zespół zyskał też duchową głębię i mądrość starszego muzyka, który pokazuje młodym „Dawidom”, którędy prowadzi droga do muzycznej dojrzałości.

Największe wrażenie Meadow Quartet robi, gdy zwalnia tempo, a klarnet grający z akordeonem zamienia się w walec, który miażdży wszystko na swojej drodze. Nie ma tu taniej klezmerki i chwytającej za serce kiczowatej romantyczności. To mądra, męska muzyka o dojrzewaniu, pokonywaniu własnej słabości i hartowaniu żelaza. Surowa i piękna opowieść.

Meadow Quartet „David & Goliath”

Recenzja Jadwigi Marchwicy, Etnosystem.pl, 4.02.2016

Meadow Quartet wynieśli jedną z najbardziej znanych, inspirujących i budzących trwogę historii biblijnych na zupełnie inny poziom. Odważne połączenie jazzu i muzyki żydowskiej odmalowuje przed nami wyraźny obraz bohaterskiej walki Króla Dawida z olbrzymem Goliatem.

Historię odważnego Dawida, który powalił wielokrotnie od siebie większego Goliata jednym celnym ciosem, można odczytywać na wiele sposobów. Jedni widzą w zwycięstwie Dawida łut szczęścia, inni – odwagę w dążeniu do celu, jeszcze inni przestrogę – nie ważne jak wielki jesteś, zniszczyć może cię drobiazg. Te rozmyślania i spojrzenie z różnych stron na antyczną przypowieść słychać w muzyce Meadow Quartet. Ich jazzowo-etniczna opowieść zawiera strach, dramatyzm, niepewność, zwątpienie, walkę i triumf.

Wszystkie te bardzo wyraziste sytuacje i emocje, jazzowy kwartet odmalowuje prostymi – wydawać by się mogło – środkami. Niepokój wprowadzają szybkie motywy, coraz głośniejsze repetycje dźwięków, charakterystyczne tremolo altówki. Niepewność i wahania Dawida słychać w wijących się melodiach klarnetu – instrumentu niemal jednoznacznie kojarzonego z muzyką żydowską. Walkę – siłowe stracie Króla z olbrzymem – wzmacniają dźwięki perkusji. Te sprawiają wrażenie bezładnych, z czasem jednak z chaosu uderzeń i huku wyłania się wojenny ład. Choć Meadow Quartet wykorzystali do programu „David & Goliath” przede wszystkim jazzowe środki muzyczne, to ich konsekwentne przeprowadzenie, wprowadzenie elementów skali muzycznej czy motywów dobrze nam znanych z kompozycji klezmerskich, jednoznacznie wskazują na inspiracje i umiejscowienie całej historii gdzieś w dawnym Izraelu.

„David & Goliath” to przykład nowoczesnej muzyki programowej, której idealnym dopełnieniem byłby obraz – czy to filmowy, czy w postaci tanecznej pantomimy. Muzycy kwartetu dowodzą na swoim pierwszym koncertowym materiale, jak świetnie potrafią operować wszystkimi elementami muzyki. W rozbudowanych kompozycjach sięgają po wielokrotne powtórzenia melodii, motywów rytmicznych, by zbudować odpowiednie napięcie i wywołać w słuchaczu wizję starotestamentowej sceny. Sesja z „David & Goliath” to podróż w czasie i przestrzeni, która nie pozostawi was obojętnymi na muzykę Meadow Quartet.

Tomasz Janas poleca nowe płyty

Recenzja Tomasza Janasa, Miesięcznik IKS, 1.02.2016

David & GoliathMEADOW QUARTET – David & Goliath (Multikulti) Swą trzecią już płytę, wydaną staraniem poznańskiej oficyny Multikulti, grupa Meadow Ouartet zrealizowała podczas koncertu w gdańskim Ratuszu Staromiejskim. Ideą, która tym razem przyświecała klarneciście Marcinowi Malinowskiemu i jego kolegom, było muzyczne nawiązanie do jednego z najsłynniejszych mitów, biblijnej opowieści o Dawidzie i Goliacie, oglądanej w dodatku z perspektywy zwojów z Qumran, których historia jest, jak przyznaje lider, jego niesłabnącą inspiracją. Meadow Quartet postrzegany bywa jako zespół, w którego muzyce jazz i free improve spotyka się z elementami etno, tradycji żydowskiej, ale i współczesnej kameralistyki. Wszystkie te skojarzenia ożywają w pełnej emocji, a zarazem doskonale przemyślanej, zakomponowanej całości. Członkowie zespołu pracują ze sobą od lat i słychać, że Malinowski znajduje u kolegów pełne zrozumienie, a wyrafinowane kompozycje lśnią dzięki ich interpretacjom. Rewelacyjnie grupę wspiera na płycie Klaus Kugel – wybitny perkusista, świetnie znany polskim sympatykom muzyki improwizowanej. Krążek dedykowano Tomasowi Dobrovolskisowi, tragicznie zmarłemu perkusjoniście, który zagrał na poprzedniej płycie kwartetu. Piękny to dowód muzycznej wspólnoty.

2015

Jazzowa dyskusja na ostre argumenty

Recenzja Mieczysława Burskiego, Polskie Radio, 23.07.2015

 

Ciężko pisać o Meadow Quartet bez odwoływania się do ich bardziej utytułowanych i rozpoznawalnych konkurentów ze sceny łączącej muzykę klezmerską z jazzem – czyli Bester Quartet i Kroke. Marcin Malinowski – klarnet, klarnet basowy, Michał Piwowarczyk – altówka Piotr Skowroński – akordeon  i Jarosław Stokowski – kontrabas, zostali wsparci na najnowszym, drugim krążku zespołu The Erstwhile Heroes (wyd. Multikulti Project) przez litewskiego perkusjonalistę Tomasa Dobrovolskisa. Pomiędzy dynamicznym, wprost tanecznym, przepełnionym energią i pasją A Mystery Tour a spokojnym, melancholijnym, The Prophecy jest cała paleta barw i klimatów, w które odpowiedzialny za kompozycje Marcin Malinowski wraz z kolegami dokłada kolejne klezmerskie melodie, stopniowo dorzuca do rozgrzanego pieca z pomysłami kolejne podszepty, które sączą mu się do głowy, gdy jego koledzy dwoją się i troją, by dać z siebie więcej i więcej. Dwa wymienione powyżej zespoły są rozpoznawalne w międzynarodowym świecie muzyki jazzująco klezmerskiej, Meadow Quartet, którego debiutancką płytę wydało Multikulti  jest na najlepszej drodze, by do nich dołączyć. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że muzycy ci umiejętnie wzbogacają swoją grę o odwołania do współczesnej kameralistyki i muzyki filmowej – co może prawdopodobnie poszerzyć grono miłośników ich twórczości.

2014

Kwartet z ulicy Łąkowej

Recenzja Izabeli Treutle, Gazeta Turystyczna Warmii i Mazur, 16.09.2014

Muzyka nie ma ograniczeń, mezaliansów, nieproszonych związków. Muzyka rządzi się swoimi prawami, otwiera szuflady dźwięków w dowolny sobie i niezależny sposób. Dzisiaj sięgnęła do jazzu, improwizacji i tradycyjnej muzyki żydowskiej. Na scenie w Amnezji – Meadow Quartet.

Kwartet z ulicy Łąkowej

Młody zespół z Gdańska zabrał nas na łąkę (ang. meadow – łąka) różnych przestrzeni dźwiękowych, podejmując dość ryzykowną próbę łącznia różnej stylistyki muzycznej. A dodatkowo próba ta miała nam udowodnić, że muzyka żydowska to nie tylko ludowe melodie ze skansenu, a źródło żywej inspiracji i klamra spinającą cały projekt.

Kwartet zaprosił do współpracy pochodzącego z Litwy Tomasa Dobrovolskisa i jak mogliśmy się przekonać, było to doskonałe posunięcie. Momentami miałam wrażenie, że jest swego rodzaju napędem zespołu, a jego gra idealnie spaja i wypełnia grę pozostałych muzyków. Jego partie perkusyjne, pełne niezwykle trafnych improwizacji trafiają w punkt i rozpędzają coraz mocniej i tak już niezwykle sprawną lokomotywę.

A ten muzyczny, rozpędzony pociąg tworzą doskonali polscy instrumentaliści – Marcin Malinowski – klarnet, klarnet basowy; Michał Piwowarczyk – altówka; Piotr Skowroński – akordeon oraz Jarosław Stokowski – kontrabas. Wszyscy muzycy prezentują wysokiej klasy umiejętności, współgrają płynnie i nie ćwiartują umysłu zbędnymi, przesadzonymi solówkami. Wszystko jest wyważone, czasem może nawet zachowawcze, ale z pewnością nie czuć tu jakiejś szczególnej rywalizacji na scenie. Muzycy prowadzą dynamiczną i spójną rozmowę dokładnie odczytując swoje muzyczne pomysły i realizując je podczas koncertu.

 

Kwartet z ulicy Łąkowej

Zespół bazuje na tradycyjnej klezmerskiej muzyce żydowskiej, ale sięgając po całą paletę środków improwizacyjnych sprawia, że nabiera ona ciekawej dynamiki i charakteru. I tak jak pisałam na początku, próba łączenia tych przestrzeni dźwiękowych wypada bardzo dobrze w rękach doskonałych instrumentalistów. I chociaż wszyscy dobrze znają swoją rolę i robią to perfekcyjnie, to na szczególne wyróżnienie zasługuje soczyste i mięsiste brzmienie kontrabasu w duecie z niesamowicie energicznym uderzeniem instrumentów perkusyjnych. Niebywała dynamika i pulsacja, doskonałe tempo i wielka przyjemność dla słuchacza.

Zaproponowana przez Meadow Quartet droga muzyczna jest jednak, sądząc po frekwencji, drogą zbyt trudną dla olsztyńskiej publiczności. Amnezja podejmuje po raz kolejny zadanie stworzenia miejsca, które udowadnia, że nie zawsze musi być „do kotleta”. Proponowanymi koncertami pokazuje, że żywa kultura nie gryzie i warto czasem wyjrzeć zza talerza pełnego radiowej papki i kulturowej brei. Wystarczy tylko chcieć „być i przeżyć”, a nie „mieć i zaliczyć kolejne selfie” z koncertu popularnej gwiazdy. Za to wielki dla nich szacunek i życzenia wytrwałości w dalszym działaniu.

Wracając jednak do Meadow Quartet… To muzyka z charakterem, która pokazuje, że żydowskie brzmienie, połączone z jazzowy tłem i doskonałą improwizacją to podróż, w która warto się wybrać. Muzyka dojrzała, dynamiczna o indywidualnym charakterze. Polecam, dzisiaj grają w Amsterdamie.

Folkowy Fonogram Roku 2013 – opinie jurorów

Recenzja Jacka Hawryluka (Program 2 Polskiego Radia) i Simona Broughtona, Program 2 Poskiego Radia, 16.09.2014

Grają jak z nut… A mówiąc serio, ich erudycja i znajomość współczesnej sceny muzycznej zapiera dech w piersiach. Nie ma znaczenia, jak nazwiemy to, co proponują: jazz, muzyka improwizowana, współczesna kameralistyka itd. Poprzez pryzmat swych bogatych doświadczeń dotykają tradycji żydowskiej, ale nie w sposób nachalny i oczywisty. Filtrują ją, podglądają, wybierają co „ciekawsze kąski”. Najważniejsze jednak, że grają z niezwykłą swobodą, lekkością, pomysłowością. Ktoś powie, że nie byłoby Meadow Quartet bez Johna Zorna i muzyki z jego wytwórni Tzadik. To prawda. Kolejni do okrycia w serii „Radical Jewish Culture”.

Jacek Hawryluk (Program 2 Polskiego Radia)

 

Meadow Quartet to czterech muzyków: klarnecista, altowiolista, akordeonista i kontrabasista oraz gościnnie perkusista Tomas Dobrovolskis. Zespół wykonuje autorską muzykę, z mocnymi wpływami klezmerskimi i jazzowymi. Kompozycje autorstwa klarnecisty Marcina Malinowskiego są interesujące i nowatorskie. Malinowski tworzy dłuższe utwory z prostych elementów, w duchu tradycji Kroke, oraz Bester Quartet. Mamy tu do czynienia z ogromną różnorodnością nastrojów i struktur muzycznych. Utwór „A Mystery Tour” otwierający album jest dynamiczny i obdarzony ogromną energią. Kolejny utwór, zatytułowany „The Prophecy”, ma wolniejsze tempo. Jednak znalazły się w nim naprawdę interesujące fragmenty grane na kontrabasie. Szczególnie podoba mi się klarnet Malinowskiego. Czy tytuł albumu i nazwy utworów mają jakieś znaczenie – Nie mam pojęcia. Ale ten debiut naprawdę robi wrażenie.

Simon Broughton (Songlines Magazine)

Zabawy dźwiękiem. Klezzmates, Meadow Quartet.

Recenzja Sylwii Praśniewskiej, Midrasz, Nr 2 (178) Marzec/Kwiecień 2014

(…) Do łąki, jako miejsca radosnego, ale też przestrzeni przeobrażeń, postanowili odnieść nazwę swojej grupy. Bazą dla ich twórczości jest muzyka żydowska, ale łączy się ona też ze współczesną kameralistyką, jazzem i muzyką filmową. Artyści w wywiadach wyjaśniaj ą, że obecnie stała się ona bardzo pojemna, szczególnie w awangardowych kompozycjach, analogicznie do jazzu, kiedyś węższego, a dziś ogromnego, zróżnicowanego nurtu.

Zespól powstał w 2009 r., a w 2011 otrzymał wyróżnienie na festiwalu Nowa Tradycja. Jeszcze większy sukces odniósł w 2013 r., zdobywając na tym festiwalu II nagrodę (ex aequo z zespołem Lesja Folk). Założycielem grupy jest klarnecista Marcin Malinowski, który od dawna fascynował się muzyką żydowską i swoją pasją zaraz ił pozostałych muzyków. Pierwsza ich płyta – „Unexpected” – została wydana w 2012 r., ale już w trakcie jej nagrywania rodziły się pomysły na kolejne kompozycje. Nowy album, „The Erstwhile Heroes”, nawiązuje do takich kompozytorów jak Dymitr Szostakowicz czy Jan Sebastian Bach. To również pochwała solidnej pracy, dbałości o detale, dopracowanie poszczególnych dźwięków. W porównaniu z poprzednią płytą jej zakres stylistyczny jest jeszcze większy.

Meadow Quartet wydobywa walory wszystkich instrumentów kwartetu, które grają w różnych konfiguracjach i mają swoje solówki. Wyraźne są pełne uczucia tony, to przejmująco tęskne, to zagrane z rozpierającą radością. Są nawet fragmenty, kiedy klarnet w swej eksplozyjności i rodzaju ekspresji przypomina grę Davida Krakauera. Inną nieodparcie nasuwającą się na myśl inspiracją są utwory The Cracow Klezmer Band. Słychać uderzające podobieństwo: w brzmieniowości, rodzaju zdobień, emocjonalności czy efektach dźwiękowych.

Zespół wraz z pierwszym, melodyjnym, żywym, rytmicznym utworem (Mystery tour) zabiera słuchacza w podróż. Jaka ona jest? Dużo w niej medytacji, zamyślenia, jakiegoś zawieszenia, prób oddania raczej stanu niż działań. Można j ą więc interpretować jako podróż w głąb siebie, obfitującą w różnorodne nas troje, wspomnienia czy wyobrażenia. Są utwory, które wydają się być próbami oddania za pomocą dźwięków strumienia świadomości. Zwraca uwagę intensywność, gęstość brzmienia oraz efektowne zakończenia kompozycji. Wkraczający tu i ówdzie klarnet basowy wnosi powagę i głębokie, ciemne zabarwienie. Stosowane są zabiegi sonorystyczne, dające niekiedy wyrafinowane odgłosy, a w niektórych momentach można wręcz odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z muzyką elektroniczną. Nowoczesności dodają też chwilami zaczepne lub chropowate tony. Zdarzają się również muzyczne żarty, na przykład wdzięczny, bliski ludowości utwór Bulgaresca, związany z Bułgarią, ale także z tradycyjną muzyką żydowską.

Pora napisać o składzie zespołu poszerzonym na płycie „The Erstwhile Heroes” o gościnny udział litewskiego perkusisty Tomasa Dobrovolskisa. Po raz pierwszy muzycy spotkali się i zagrali razem w 2011 r. na Festiwalu Wilno w Gdańsku. Uznali, że świetnie się razem uzupełniają, więc wystąpili wspólnie na Nowej Tradycji 2013 i postanowili nagrać tę właśnie płytę . Tomas Dobrovolskis jest uznanym artystą, który gra jazz i muzykę świata, tworzy kompozycje do spektakli teatralnych i filmów. Występował m.in. w Szwecji, Finlandii, Belgii, Izraelu, Stanach Zjednoczonych, Polsce, Danii, Islandii czy Anglii. Wynalazł i skonstruował instrument the brass globe – metalową, a później szklaną kulę , z której można wydobywać niezwykłe dźwięki. Udział Dobrovolskisa dodaje płycie smakowitości. Jego gra na bębnach tak przykuwa uwagę, że niekiedy można się koncentrować głównie na tych perkusyjnych brzmieniach i delektować nimi.

Nowa płyta Meadow Quartet jest ambitnym krążkiem, który powinien usatysfakcjonować wytrawnych słuchaczy.

2013

Trójmiasto kłania się tradycji. Nowe płyty

Recenzja Borysa Kossakowskiego, Trojmiasto.pl, 16.09.2014 

Choć sezon letni w pełni, trójmiejscy muzycy nie odpoczywają. Meadow Quartet promuje świetną „The Estwhile Heroes” na Tzadik Poznań Festival, 1926 wiezie dwie EP-ki na OFF Festival, piękną blues-folkową płytę nagrała też Joanna Knitter. Słuchawki na uszy i słuchamy.

The Erstwhile HeroesW zeszłym roku, po przesłuchaniu debiutanckiej płyty Meadow Quartet „Unexpected”, zacierałem ręce w oczekiwaniu na drugą. I nie zawiodłem się. „The Erstwhile Heroes” to ogromny krok do przodu w twórczości kwartetu z łąki. Zespół do nagrania płyty zaprosił gościa: Tomasa Dobrovolskisa, litewskiego perkusjonalistę, którego publiczność trójmiejska mogła już oglądać dwa lata temu na festiwalu „Wilno w Gdańsku”. I to był strzał w dziesiątkę. Dobrovolskis okazał się turbiną, która pozwoliła wejść Meadow Quartet na wyższe obroty. To jego partie perkusyjne (w dużej mierze improwizowane) dają muzyce przestrzeń i pierwiastek nieprzewidywalności.

Zespół nadal bazuje na tradycyjnej klezmerskiej muzyce żydowskiej, ale ich brzmienie zespołu nabrało głębi (m.in. za sprawą Ryszarda Szmita realizującego płytę w Olsztynie). Gdański kwartet poszerzył paletę brzmieniową o abstrakcyjne efekty dźwiękowe, które utworowi Miscellaneous Muddle Thoughts nadały dzikiego charakteru (niestety tylko jemu jednemu). Aż prosi się o więcej takich eksperymentów!

Marcin Malinowski tą płytą dołącza do grona utalentowanych trójmiejskich klarnecistów (Michał Górczyński czy Mikołaj Trzaska). Docenił go już Jarosław Bester, który zaprosił go do udziału w sesji nagraniowej do płyty Bester Quartet „The Golden Land”. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy go zobaczyli wkrótce w składzie klarnetowego kwartetu Irchy Mikołaja Trzaski. Pod względem kompozycji Meadow Quartet blisko do pierwszych płyt Cracow Klezmer Band.

Malinowski ma talent do pisania utworów wpadających w ucho od pierwszego usłyszenia. Zespół też chętnie sięga po język improwizacji, dzięki któremu żydowskie tematy nagle stają się tajemnicze i przejmujące. Wszyscy muzycy mają tu dużo do powiedzenia, ale improwizują z rozwagą, nie zalewając słuchacza niekończącymi się solówkami. Rozwaga jest tu cnotą, ale czasem sprawia, że Malinowski i spółka grają zbyt zachowawczo. A przecież fantastycznie brzmi Meadow Quartet, gdy rzuca lejce i daje się ponieść fantazji. Z drugiej strony jest to płyta bardzo intymna, uważny słuchacz wychwyci nawet oddechy muzyków w cichszych partiach. Meadow Quartet po raz pierwszy zaprezentował materiał na festiwalu Tzadik w Poznaniu. Kto wie, być może śladami Bester Quartet trafi do wytwórni Johna Zorna? Trójmiejska premiera „The Erstwhile Heroes” będzie miała miejsce na festiwalu „Wilno w Gdańsku”. Znów zacieram ręce.

Premiera Meadow Quartet na Tzadik Festivalu

Recenzja Tomasza Janasa, Gazeta Wyborcza, 27.07.2013
Przed nami jeszcze dwa dni festiwalu Tzadik. W sobotę czeka nas m.in. spotkanie z zespołem Me La Amargates Tú, odwołującym się do estetyki muzyki dawnej. W niedzielę m.in. premiera nowej płyty gdańskiego zespołu Meadow Quartet.

Obecność pochodzącego z Litwy Tomasa Dobrovolskisa pomogła bardzo rozwinąć się muzyce zespołu Meadow Quartet.

Muzyk ten, grający na (również przez siebie konstruowanych) instrumentach perkusyjnych, okazał się być dobrym duchem zespołu w ostatnich miesiącach i niemal jego siłą napędową. Oczywiście nieco przesadzam, bowiem Meadow to również – a może przede wszystkim – kwartet polskich instrumentalistów. Faktem jest jednak, że wraz z pojawianiem się Dobrovolskisa ich muzyka dojrzała, nabrała mocy i charakteru.

Jedno z najciekawszych w tym roku wydawnictw

Miałem przyjemność słyszeć to przed dwoma miesiącami, gdy zespół wystąpił na festiwalu Nowa Tradycja, zdobywając w konkursie zasłużoną drugą nagrodę. Mam przyjemność i teraz, słuchając drugiej płyty grupy – „The Erstwhile Heroes” – która właśnie podczas tegorocznego Tzadik Festivalu, w niedzielny wieczór, będzie miała swą premierę. Dodajmy, że wydawcą tego krążka jest poznańska oficyna Multikulti. Ważne to o tyle, że przed nami chyba jedno z najciekawszych tegorocznych wydawnictw w naszym kraju, zarówno jeśli myślimy o muzyce improwizowanej, jak i o szeroko rozumianej – żydowskiej czy folkowej.

Lider – klarnecista Marcin Malinowski – zaproponował tu, wraz z kolegami, ciekawe kompozycje zerkające w stronę żydowskiej tradycji, ale jednocześnie w stronę całkiem współczesnych nurtów muzyki improwizowanej. Znalazło się w nich też dość miejsca dla interesujących partii solowych. Fantastyczne wrażenie Meadow Quartet robi również, grając zespołowo. Wszechobecna, dynamizująca obecność instrumentów perkusyjnych wraz z solidnym brzmieniem kontrabasu tworzą dobrą przestrzeń dla współbrzmienia improwizującego klarnetu, altówki i akordeonu.

Marcin Malinowski zdobywał w ostatnich miesiącach ważne doświadczenia. Wraz z kwartetem smyczkowym nagrał kompozycje Osvaldo Golijova, pojawił się też gościnnie na najnowszej płycie zespołu Bester Quartet. Również dzięki temu rozwija się i dojrzewa jego muzyka, o czym przekonamy się zapewne w tych dniach w Poznaniu. (…)

2012

Meadow Quartet – Unexpected (2012)

Recenzja Macieja Nowotnego, Polish Jazz, 30.06.2012

It has always puzzled me that God relishes so much in paradoxes. There are plenty of them all around us. They only require keen eye. And age eventually bring one. Good example of such a phenomenon may be in Polish-Jewish relationships. When before II World War Jews in Poland were counted in millions there was very little sympathy for them in this country. But now more than half century later when almost all of them vanished from here this hatred and rejection become somehow replaced by universal love and great longing. Maybe I am too cynical but both these feelings seem evenly suspicious to me.

I am perhaps therefore not best person to describe recent wave of fascination in klezmer music by Polish artists. There are so many such projects that it is pointless to list them here as they would take all space required for review of this album. And it shouldn’t happen since music on „Unexpected” deserves attention. It is very well played as usual in case of Polish artists who benefit from high-level education in specialized musical schools. The collective called themselves Meadow Quartet and consists of Marcin Malinowski playing on clarinet, Michał Piwowarczyk on viola, Piotr Skowroński on accordion and Jarosław Stokowski on bass.

As you might notice this type of instrumental set-up is very characteristic for bands playing Jewish-inspired music and so is style of this music. I found this field so well plough that it does not appeal to me very much. But I cannot deny it is charming. I can imagine it might sound marvellously in some „shtetl” lost in „endless Polish steppe”. But the problem is no such shtetls exist any more and there is no steppe in Poland either. There is very difficult, sometimes tragic, sometimes incredibly inspiring history of Polish-Jewish relationships that calls for a voice which will be able to transcend the past. I personallly find such voice in works like provided for example by Ircha Clarinet Quartet led by Mikołaj Trzaska or in projects by Raphael Rogiński. Or like on this disc, in some rare moments however, where true emotions prevail as exemplified by „L’Automne” on this generally not so bad record.

„Unexpected” Meadow Quartet

Recenzja Tomasza Janasa, Gazeta Wyborcza "Duży format", 21.06.2012

Zakochani w Bester Quartet. Co do tego nie ma wątpliwości. Momentami można wręcz odnieść wrażenie, że to, co gra Meadow Quartet, jest cytatem z krakowskich klezmerów. Nie dość bowiem, że wywodzący się z Akademii Muzycznej w Gdańsku zespół uderza w te same tony, to jeszcze instrumentalny skład ma niemal identyczny. Z tą różnicą, że zamiast skrzypiec tutaj gra altówka – Michał Piwowarczyk. Pozostali muzycy to: Marcin Malinowski – klarnet, Piotr Skowroński – akordeon, Jarosław Stokowski – kontrabas. Meadow Quartet dowodzi bowiem, że kultura żydowska nie jest skansenem, ale źródłem inspiracji. I choć sięga po literackie nawiązania do historii narodu żydowskiego („Das Schloss – A tribute to F. Kafka” bądź „Goldene Medina”, czyli Ameryka jako „Złota kraina” w wyobrażeniu XIX-wiecznych Żydów Europy Wschodniej), mamy tu raczej klimat, zabawę kolorem niż czerpanie ze źródła wprost.

A że zespół wzoruje się na muzyce Bestera, to przecież nie grzech. Dobrze mieć mistrzów. Jest jednak coś, co chwilami dość mocno odróżnia Meadow Quartet od Krakusów. To punkt ciężkości przenoszony w stronę współczesnej kameralistyki i przywołujący skojarzenia choćby z Kronosami. Za to wielki plus.

Poznańska oficyna Multikulti wydaje ciekawe płyty

Recenzja Tomasza Janasa, Gazeta Wyborcza, 5.04.2012
Jedni szukają swego języka w splocie jazzu, kameralistyki i tradycji żydowskiej, drudzy w zderzeniu awangardowej gitary z gramofonem. O nowych, debiutanckich płytach Meadow Quartet i duetu Sisters pisze Tomasz Janas

Mógłby ktoś pomyśleć, że poznańska oficyna Multikulti ma jakiś patent, albo wyłączność, na wydawanie płyt uczestników konkursu Nowa Tradycja. Traf bowiem chce, że spośród uczestników ubiegłorocznej edycji tego konkursu, jedynie trzech wydało dotąd swe debiutanckie płyty – wszyscy w Multikulti. Ale dodajmy też, dla wyjaśnienia, że twórczość wszystkich znajduje swój wyraz w improwizacji, choć jazz jest tu tylko jednym z elementów. Zatem po wydanej jesienią płycie grupy Daktari i pastorałkowym debiucie formacji Babooshki, jednym z najnowszych wydawnictw w katalogu poznańskiej firmy jest krążek Meadow Quartet.

Punktem wyjścia muzycznych poszukiwań trójmiejskiego kwartetu jest tradycja żydowska. Znów – patrząc z perspektywy sceny folkowej czy etno-jazzowej – niemało jest w kraju zespołów szukających natchnienia w muzyce klezmerskiej czy szerzej, żydowskiej, ale rzadko potrafią wyprawcoać autentycznie własny język. Kwartet Meadow jest na najlepszej drodze, by tego dokonać. Płyta zespołu dowodzi bowiem zarówno dużej wrażliwości muzyków i umiejętnego omijania nazbyt oczywistych szlaków.

A jako że mamy tu do czynienia ze świetnymi instrumentalistami, wiedzącymi, jak budować tę swoją opowieść, rzecz jest więcej niż interesująca. Tradycja żydowska, która jest tu punktem wyjścia, wzbogacana jest elementami jazzu i współczesnej kameralistyki. W składzie grupy mamy klarnet, altówkę, akordeon i kontrabas. Ten ostatni jest zatem zasadniczym rytmicznym kręgosłupem całości, wokół którego ogniskują się solowe poczynania pozostałych muzyków. A mamy tu i kwieciste improwizacje, i brzmieniowe eksperymenty, których zasadniczą cechą jest chyba jednak przede wszystkim wspólnotowa kreacja(…)

Meadow Quartet. Mieszanka pozytywów

Recenzja Tomasza Sulicha, portEl.pl | 24.03.2012
Znakomity koncert zespołu Meadow Quartet był udziałem elblążan, którzy w środowy wieczór pojawili się w Ratuszu Staromiejskim. Występem tym kwartet promował swoją debiutancką płytę „Unexpected” 

Zespół Meadow Quartet powstał w 2009 roku w Gdańsku. Tworzy go czterech utalentowanych dżentelmenów: Marcin Malinowski, Michał Piwowarczyk, Piotr Skowroński i Jarosław Stokowski. W tym roku nastąpił ich fonograficzny debiut, co stanowi bardzo dobry pretekst do zaprezentowania muzyki na żywo.

 

phprbVvvkMeadow Quartet to stylistyczna mieszanka i tę mieszaninę wpływów bardzo dobrze było słychać w trakcie koncertu. Muzyka żydowska, kameralna, wpływy muzyki filmowej, jazzu folku i improwizacji. Klimat wytwarzany przez muzyków zdecydowanie nie kojarzy mi się jednak z widniejącą w nazwie zespołu łąką. Stanowczo bliżej im do pustyni, gdyż tam właśnie wędrują nasze myśli prowadzone dźwiękami. Każdy utwór zagrany tego wieczoru był znakomicie wykonany, pełen ciekawych melodii i zbudowany tak, aby każdy z muzyków mógł swoją grą coś do niego wnieść. Świetne dźwięki generowane na akordeonie przez Piotra Skowrońskiego – to zdecydowane przeciwieństwo tego, z czym większość ludzi ten instrument kojarzy. Piękne melodie wygrywane na altówce przez Michała Piwowarczyka, Marcin Malinowski grający zakręcone partie na klarnecie i perfekcyjny kontrabas Jarosława Stokowskiego. Niewątpliwie muzycy bardzo dobrze się rozumieją na scenie. Od muzyki żydowskiej oderwał nas na chwilę utwór o czysto bałkańskim rodowodzie udowadniając, że i w takim klimacie Meadow Quartet odnajduje się znakomicie.

 

Muzycy grzecznie podziękowali publiczności za to, że chciała ich wysłuchać, a ta odwzajemniła się brawami, dzięki czemu wspólny wieczór jeszcze się trochę przedłużył. Meadow Quartet dał znakomity koncert prezentując bardzo interesującą muzykę.

Lekko nie będzie

Recenzja Dominiki Węcławek, T-Mobile Music, 14.03.2012

To nie jest muzyka do tancbudy. To nie jest miły podkład do grania w tle. To jest wirtuozerski dowód na to, jak żydowskie brzmienia nabierają głębi w rękach doskonałych instrumentalistów.

UnexpectedMeadow Quartet wybrał drogę niełatwą. Serce podpowiada, że to może być nawet ten sam szlak, który przeciera Raphael Rogiński, czy to z Shofarem, czy z Cukunftem. Rozum dodaje zaś, że jest to jednak szukanie własnej przestrzeni. Chodzi głównie o obranie klezmerki z odpustowych wstążeczek, tej gładkości i miałkości, czyniącej z muzyki żydowskiej jedynie odtwórczą ilustrację do tanecznej zabawy. Meadow Quartet sięga głębiej, budując z brzmień instrumentów typowych dla klezmerskiego zespołu (no, może poza altówką, która zastępuje tu skrzypce) klimat mroczny i pełen sprzecznych emocji. Nerwowe drgania akordeonu, kąsający melancholią klarnet basowy i wspomniana altówka, która niemalże wgryza się w słuchacza, tworzą niesamowity zbitek dźwięków. I jeszcze to mięsiste brzmienie kontrabasu…

Huśtawkę stanów ducha czuć już w otwierającym debiut utworze „Das Schloss”. To kreślona dźwiękami historia, nawiązująca do „Zamku”, jednej z ważniejszych książek Franza Kafki. Są tu zarazem niepewność, strach i wrażenie absolutnego przytłoczenia. To dźwiękowy horror vacui, z którego o dziwo, wbrew kafkowskim inklinacjom, jest jakieś wyjście ? prowadzi nas tam melodia wygrana na akordeonie. Za nią mrocznego „Zamku” trafiamy wprost do złotej krainy („Goldene medina”), utworu mniej osaczającego, silniej zaś odwołującego się do poczucia tęsknoty, może nawet rozczarowania marzeniami. Rzewne zaśpiewy smyków w takt wyznaczany posapywaniem harmonii ?  to robi wrażenie, tym silniejsze, że z czasem przechodzi w wyszarpywaną na strunach małej altówki skargę, by skończyć w tanecznych objęciach i wirując wpaść w „Nature’s tool” oraz kolejne utwory, podszyte nieoczywistymi uczuciami. Każda z kompozycji jest jak miniatura pokazująca inną opowieść, wszystkie zaś razem składają się na pełen obraz tego, jak brzmieć może współczesna muzyka żydowska. Wyrwana z przesłodzonego sztetla i wepchnięta wprost do ciasnych, zadymionych salek, w których muzycy pogrążają się w improwizowanych medytacjach.

Bo Meadow Quartet, choć mocno kotwiczy swoje utwory w żydowskich kanonach, ostatecznie nadaje im ten jazzowy szlif, dzięki któremu są momenty na odejście od tematu, jak też snucie wątków przez każdy z instrumentów z osobna. I dobrze, bo cały kwartet to świetni muzycy. „Unexpected” zaś jest doskonałym debiutem, potwierdzającym, że w temacie klezmerki jeszcze nie wszystko zostało powiedziane.

Nieoczekiwany ślad klezmerów

Recenzja WL, Uważam Rze, 26.02.2012

Muzyka żydowska to ostatnio wyjątkowo wdzięczny obiekt między-gatunkowych eksperymentów. Łączenie jej z jazzem to już sztampa, klezmerskie harmonie pożenione z alternatywno-rockową ekspresją da się usłyszeć w każdym klubie…

Rzadziej jednak są to eksperymenty głębsze. Kiedyś parali się nimi Cracow Klezmer Band, sporo ma ich na koncie Raphael Rogiński w przeróżnych układach, a teraz debiutują w tym duchu gdańszczanie z Meadow Quartet. „Unexpected” nie przynosi może muzyki aż tak nieoczekiwanej, jak obiecuje to tytuł – coś z tego można było już odnaleźć np. w tzadikowej serii Radical Jewish Culture – ale ciekawe jest to, jak muzycy, nie gubiąc wcale naturalnej ekspresji żydowskich tematów, obudowują ją w duchu kameralistyki, a często też muzyki improwizowanej.

Guru, przeklęte zwierzę i zespół z łąki. Przegląd świeżych płyt z Trójmiasta

Recenzja Borysa Kossakowskiego, Gazeta Wyborcza, 27.07.2013
Trójmiejscy improwizatorzy nie odpoczywają ani na chwilę. Oto przegląd płyt, które ukazały się w ostatnim czasie. Meadow Quartet premierę swej płyty zaplanowało na sobotę na godzinę 19 w Centrum Kultury w Gdyni. Jest więc okazja, by muzyki kwartetu posłuchać także i na żywo.

Punktem wyjścia dla Meadow Quartet są melodie żydowskie. Cechą charakterystyczną: bardzo miękkie brzmienie wydobywane z kontrabasu, altówki, klarnetów oraz akordeonu. Granie takiej muzyki w obliczu wybitnych płyt Bester Quartet (wcześniej Cracow Klezmer Band) jest niezwykle trudne i bezwzględnie wymaga wypracowania pomysłu na brzmienie.

Taki pomysł Meadow Quartet z pewnością ma, choć wyprodukowana w bardzo klasyczny sposób nie ma w sobie takiej głębi i magii, jaką charakteryzują się produkcje Jarosława Bestera. Kwartet stać jednak na pewną dozę szaleństwa, o czym możemy się przekonać w połowie albumu w utworze „Le Printemps”. Ciekawy jest także najdłuższy na płycie ośmiominutowy „Immersion”, w którym swój improwizatorski talent pokazują po kolei wszyscy członkowie zespołu. Szczególnie może się podobać gra klarnecisty Marcina Malinowskiego (pozostali muzycy to Michał Piwowarczyk – altówka, Piotr Skowroński – akordeon, Jarosław Stokowski – kontrabas).

Świetne wyczucie dźwięku cały zespół prezentuje w zamykającym płytę „Extinct”, który jako jedyny wymyka się typowo żydowskim skalom i ukazuje Meadow Quartet gdzieś bliżej w okolicach Kronos Quartet. Zespół prezentuje tu filmową dramaturgię, z wyczuciem operuje nastrojami rzucając słuchaczem od słodkich melodii po ataki paniki. Jeśli ostatni utwór na „Unexpected” miałby być wstępem do drugiego albumu, to ja już zacieram ręce.

2011

V Tzadik Poznań Festival

Recenzja Kajetana Prochyry, Jazz Forum, 30.07.2011

V Tzadik Poznań Festiwal nie był wolny od kontrowersji. Podczas koncertu Undivided pewien pan wyszedł z sali oburzony, mówiąc „to ma być muzyka żydowska?!”. Jeśli trafił potem na Meadow Quartet (24 lipca), podejrzewam, że był bardzo zadowolony. Młody gdański zespół w składzie Marcin Malinowski (klarnet), Michał Piwowarczyk (altówka), Piotr Skowroński (akordeon), Jarosław Stokowski (kontrabas) podąża śladem słynnego Kroke. Z żydowskiej tradycji czerpią nastrój, refleksyjność, tajemnicę. Gdy pod koniec koncertu awarii uległo zasilanie i muzycy na dziedzińcu muzeum archeologicznego grali w ciemnościach i akustycznie, dla wielu musiała to być chwila wielkich emocji.

Po dniu trzecim: Meadow Quartet oraz muzyka Żydów z Jemenu

Recenzja Zosi Domańskiej, Polish Jazz, 30.06.2012
_MG_5546W ostatnim dniu festiwalu poznańska publiczność miała okazję poznać zespół polskich klezmerów Meadow Quartet, którego koncert odbył się na dziedzińcu Muzeum Archeologicznego. Projekt młodych artystów prezentował muzykę z pogranicza żydowskiego folku w jazzowo-ambientowej narracji. Kompozycje czterech utalentowanych muzyków mające poetyckie tytuły jak „Na łące” stanowiły wyrafinowane i spójne melodie grane w łagodnej, wręcz delikatnej ekspresji. Meadow Quartet w koncepcji przypomina projekty Davida Krakauera, choć w wyrazie prezentuje muzykę bardziej refleksyjną i relaksującą.